Recenzja spektaklu „Klimakterium…i już”

Być kobietą po czterdziestce?

 

            Jak udowadnia „Klimakterium i już” Elżbiety Jodłowskiej, nie jest to wcale takie trudne jakby się mogło wydawać. Bo choć przykład czterech barwnych bohaterek spektaklu – Pameli, Maliny, Krychy oraz Zosi – pokazuje, że życie dojrzałych kobiet nie jest usłane różami, to wciąż mają one szansę na „drugą młodość i trzecią miłość”.

            Borykają się ze zwyczajnymi z pozoru problemami, jakimi są: brak miłości, zdrada, nadwaga czy konieczność przejęcia w domu męskich obowiązków, w niezwykły sposób ukazując, jak odpowiednią dawką pogody ducha i samoakceptacji, można przezwyciężyć zarówno fizyczne jak i psychiczne skutki menopauzy.

Klimakterium... i już

            Tę niezbędną wiedzę publiczność otrzymuje w bardzo przystępnej i przyjemnej formie piosenek, napisanych do wielu znanych polskich melodii, których wykonaniu towarzyszy humorystycznie dobrana choreografia.

            Przedstawienie tego mało popularnego w Polsce tematu z doskonale przymrużonym okiem sprawia, że jest on idealną receptą na szarą codzienność, a dla wszystkich pań może być zapewnieniem, że klimakterium wcale nie jest dla nich końcem najlepszej części życia, lecz może być dopiero jego początkiem.

Klimakterium... i już

             Tym razem w Teatrze Muzycznym w role walczących z własną fizjologią pań wcieliły się: Elżbieta Jodłowska (Pamela), Elżbieta Jarosik (Malina), Małgorzata Gadecka (Krycha) i Grażyna Zielińska (Zosia). Sprawiły, że w Łodzi Dzień Kobiet zapisał się w pamięci publiczności bardzo pozytywnym wspomnieniem.

 

 

Rafał Nowotny

student dziennikarstwa Uniwersytetu Łódzkiego

Dodaj komentarz

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress