To ostatnia niedziela
Łódź pożegnała już przystanek Europejskiego Festiwalu imienia Jana Kiepury, który na krótki wieczór przywołał do życia czasy najpopularniejszego tenora Polski, ale możemy mieć pewność, że pozostanie w naszej pamięci równie wyraźny, jakim był tamtej niedzieli, 17 lutego br.
Niezwykła bowiem była historia, która w opowieści Bogusława Kaczyńskiego rozpoczęła się w wiedeńskiej Operze Państwowej, gdy Jan Kiepura, nie bez skandalu, otrzymał angaż w „Tosce” u boku Marii Jeritzy i mimo bariery stworzonej przez język włoski, osiągnął przekraczający wyobrażenie sukces. Natychmiast obwołano go Caruso Drugim, ale on, Kiepura Pierwszy, dopiero zaczynał zadziwiać świat. Towarzyszyliśmy mu, gdy bywał w najsławniejszych operach świata, a także później, kiedy wypadło mu dzielić scenę z planem filmowym. Opowieść nie składała się jednak z samych słów.
Muzyczną część tej historii opowiedziała doskonale dobrana grupa artystów, czyli: Grażyna Brodzińska, Renata Drozd, Dorota Laskowiecka, Witold Matulka, Tomasz Rak, Romuald Spychalski, Dariusz Stachura, Tadeusz Szlenkier oraz Juliusz Ursyn-Niemcewicz, którym akompaniowała prowadzona przez Jerzego Sobeńko Orkiestra Straussowska wraz z chórem „Obligato” z Krakowa.
Wracając do chwili, gdy zostaliśmy nazwani przyjaciółmi Festiwalu, możemy życzyć równie wspaniałych występów podczas następnych przystanków oraz wyrazić cichą nadzieję, że przyjdzie nam kiedyś jeszcze spotkać się w równie zacnym gronie i ponownie powrócić do czasów, gdy publiczność całego świata czarował swym głosem Jan Kiepura.
Rafał Nowotny